1/14/2019

Ciemne chmury nad chińskim parkietem

W ciągu ostatnich miesięcy, cena akcji na chińskiej giełdzie w Szanghaju, wyraźnie spadła. Jest to najgorszy okres na tamtejszym rynku, od wielu lat, bowiem nawet w czasie panowania światowego kryzysu finansowego, papiery wartościowe chińskich spółek nie spadały w takim tempie. 

Gwałtownej bessy nie udało się powstrzymać pomimo licznych zakazów sprzedaży akcji oraz interwencji na rynku komunistycznych władz Chińskiej Republiki Ludowej. 

Wyprzedaż okazała się silniejsza od interwencyjnych skupów akcji realizowanych przez największe państwowe spółki. 

Bańka spekulacyjna pękła

Załamanie rynku spowodowane jest „przegrzaniem” szanghajskiej giełdy. Od przeszło roku, wzbierała na niej bańka spekulacyjna, rozpędzona przez tanie pożyczki bankowe. Chińska klasa średnia, która z roku na rok staje się coraz liczniejsza. Poszukiwała błyskawicznych sposobów do ciągłego bogacenia się, a inwestowanie w owiany spekulacyjną burzą rynek, zdawał się świetną okazją na prosty zarobek. Dlatego też, bogatsi Chińczycy, przyciągani rzekomymi, ogromnymi zyskami, które miała zapewnić im hossa giełdowa, powszechnie zaczęli zadłużać się pod zastaw papierów wartościowych, aby nabywać kolejne akcje. 

Rynek giełdowy regulowany przez władze

Rynek kapitałowy w Chinach jest z wielu względów odmiennym od innych rynkiem. Inwestorzy krajowi są zdecydowanie dominującą częścią uczestników rynku, a państwo z kolei, pełni wręcz najważniejszą rolę w kształtowaniu popytu i podaży na akcje. Dlatego większa część Chińczyków, nagminnie zaopatrywała się w papiery wartościowe na kredyt, naiwnie sądząc, że w razie niekorzystnych zawirowań, państwo zainterweniuje chroniąc ich przed utratą majątku. Jednakże bańka spekulacyjna urosła do takich rozmiarów, iż chiński bank centralny oraz rząd, nie byli w stanie przezwyciężyć sił rynkowych. Dopiero dwa tygodnie, praktycznie nieustających spadków, pozwolił rządowi na stabilizację indeksów. 

Surowce tanieją przez Chińską bessę

Nie ma potrzeby jednak wpadać w panikę. Chiński krach na giełdzie nie będzie równie niekorzystny dla gospodarki, co znane nam z historii rynków finansowych, załamania na rynkach akcji w Londynie czy Nowym Jorku. Wyłączny rezultat burzy spekulacyjnej na Dalekim Wschodzie, który może być dostrzegalny również w Europie czy USA, to spadek cen niektórych surowców. Jako że atmosfera wśród chińskich inwestorów ma bezpośredni wpływ na wartość cen stali, węgla czy ropy naftowej. Im są bardziej negatywnie nastawieni do rynku, tym mniejsza będzie cena na światowych rynkach tych produktów.

Polscy konsumenci zyskują na problemach państwa środka? 

W gruncie rzeczy, może być to pozytywna wiadomość, przede wszystkim dla konsumentów, którzy przez dłuższy czas, będą mogli korzystać z deflacji. Z kolei, jest ona zła dla górnictwa, które w krótkim i średnim terminie, nie może liczyć na wzrosty cen węgla, które pozwoliłby na uratowanie nierentownych kopalń. 
Z drugiej strony ciężko jest nam uwierzyć w ogłaszaną przez deflację, kiedy widzimy ceny towarów na półkach sklepowych. Ceny wielu gatunków owoców i warzyw podskoczyły o ponad 100% w porównaniu z lipcowo-sierpniowym szczytem sezonu zbiorów. Z jednej strony mamy spadki cen paliw na stacjach, zaś z drugiej swoje zrobiła tegoroczna susza. Mniejsze zbiory i wysokie prowizje pośredników obracających produktami roślinnymi i zwierzęcymi, nie pozwalają nam korzystać ze spadku cen surowców na światowych rynkach. Drenując w pewien sposób nadal nasze portfele. 

1 komentarz:

  1. Na naszej giełdzie również nie jest kolorowo w ostatnim czasie. Radzę uważać.

    OdpowiedzUsuń