3/13/2015

Brakuje nam polskich odpowiedników zagranicznych marek

Każda podróż zagraniczna to szok. Mnie zaciekawił zamieszony w magazynie „Przekrój i biznes” tytuł „Zmylić
klienta dobrą reklamą". Jest tam mowa o imporcie równoległym, czyli sprowadzaniu różny markowych towarów przez drobnych przedsiębiorców poza oficjalną siecią dystrybucji znanych firm. Całe szczęcie, że ten tekst opletliście ramką z wypowiedzią - Jana Mosiejczuka o tym, że na takim procederze tracą koncerny, lecz zyskują klienci. Po prostu pewne towary można kupić po niższej cenie.
Zgadza się to z moimi doświadczeniami. Każda podróż zagraniczna jest dla mnie szokiem! Na Zachodzie jest po prostu znacznie taniej. Ostatnio byłam w Paryżu. Porównywałam polskie oraz francuskie ceny tych samych markowych perfum. W Polsce są one droższe o 20-30 procent. Nie miałabym nic przeciw temu, by można było je kupić w kraju w ramach importu równoległego.

Import zagranicznych przedsiębiorstw czyli nowe inwestycje


Które firmy przyjdą do nas wraz z Unią Celną? Wasz raport o tym jak się będzie żyło w Polsce w przyszłym roku, ma moim zdaniem pewien brak. Otóż przy scenariuszu pozytywnym (czyli Polska jest już od roku członkiem Unii Celnej) zabrakło mi krótkiej choć by informacji, czyli które firmy uzależniają pojawienie się na polskim rynku od wejścia nasze i go kraju do struktur europejskich. Kilka europejskich gigantów jest przecież w Polsce zupełnie nieobecnych, a Czy wraz z wejściem do Unii pojawią się więc bardzo znane w Europie do-my towarowe H&M, słynne szwedzkie czekoladki Marabou czy belgijska sieć fastfoodowa Quick? Takie firmy weszły już i wchodzą nadal na nasz rynek. Moim zdaniem to wśród polskich przedsiębiorców powinny powstawać takie marki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz